Jak już wspominałem, czas nadrabiać zaległości z maja. A że był to bibliotekarski miesiąc, więc czas na aktualizację Bibliophilionu. A konkretnie, obiecany opis bluźnierczego Necronomiconu.
To kolejny materiał opisujący łączenie mitów Cthulhu i uniwersum WFRP – z czego krystalizuje się moja fanatyczna wizja pierwszej edycji WFRP.
Zatem zapraszam do lektury historii tego plugawego woluminu w uniwersum Warhammera Fantasy oraz jego zakotwiczenie w realiach Starego Świata. Oczywiście zachęcam również do komentowania.
Niewiele jest ksiąg, które miałoby tak ogromne znaczenie dla czarodziejów i uczonych jak legendarny „Necronomicon”. Ta bluźniercza księga może doprowadzić do obłędu przez wiedzę, która jest w niej zapisana. W wiedzy tajemnej i opisanych sekretach wszechświata dorównać temu woluminowi mogą niektóre stronice „Zapisków z Nagashizzaru” lub dzienniki Drachenfelsa.
Księga owiana licznymi legendami. Jedni mówią, że jest przeklęta i każdy jej czytelnik skazuje siebie na nieopisane męki i potępienie. Drudzy mówią, że poszczególne egzemplarze mają moc przyciągania demonów i innych potworności, a czytają ją tylko szaleńcy. Zaś większość, z tych nielicznych którzy wiedzą o istnieniu księgi, w ogóle o nie mówi i pragnie jak najszybciej wymazać ze swej pamięci jakiekolwiek strzępy informacji na jej temat.
„Necronomicon”, odrażający manuskrypt zawierający prawdę o boskich bytach, skrywający tajemnice wszechświata. „Necronomicon”, w którym znajdują się pieśni, dzięki którym można otworzyć Drogę do tego świata, gdzie uważny czytelnik znajdzie klucze do innych krain i sfer egzystencji. „Necronomicon”, gdzie aluzje są definicjami, zakończenia wyjaśnieniami, życzenia dowodami; gdzie nie da się oddzielić ozdobników od treści. „Necronomicon”, którego słownictwo jest szalone, niczym język snów…
Historia bluźnierczego woluminu
Tekst księgi powstał w Arabii w początkach XV wieku (według K.I.). Spisał ją arabski czarodziej, uczony, badacz magii, poeta i filozof Abd al Azrad. Oryginalny tytuł manuskryptu to „Kitab Al Azif”.
Określenie, że „spisał” księgę Abd al Azrad nie jest tu przypadkowe. Człowiek ten od maleńkości interesował się wiedzą tajemną. Swoje studia magiczne rozpoczął w mieście Al-Haikk, gdzie dał się poznać jako wybitnie uzdolniony czarodziej. Gdy był już jednym z ważniejszych magów w mieście udał się na długą podróż.
Zwiedzał ziemie Nehekhary odszukując wiele grobowców i sarkofagów. Według legend przywołał tam również potężne dżiny aby chroniły go i służyły mu. Następnie udał się na daleki wschód. W trakcie podróży do Ind zatrzymał się na Smoczych Wyspach, gdzie pobierał nauki u potężnych smoków.
Mówi się, że gdy wrócił do Al-Haikk nie był już tym samym człowiekiem. Ponoć z człowieka już w nim nic nie zostało. Jedni mówią, że opętały go demony – inni, że stał się avatarem mrocznych potęg.
Nie dowiemy się pewnie jaka była prawda. Jednak jak mówią legendy, po powrocie z wielkiej podróży Abd al Azrad zamknął się w swoje wieży i przez osiem dni i nocy nie wychodził z niej. Odwiedzały go demony ze wszystkich kręgów i stron Otchłani, co zwiastowały trwające osiem dni i nocy wielkie burze. Istoty te zdradzały czarodziejowi tajemnice wszechświata, a on je spisywał.
Tak powstał tekst „Kitab Al Azif”…
Następnego ranka do drzwi Abd al Azrada zapukał młodzieniec błagający o nauki. Jak się potem okazało, uczniem tym był przyszły sułtan Jaffar – równie potężny czarnoksiężnik, który zjednoczył całą Arabię i ruszył z inwazją na Estalię.
Losy samego Abd al Azrada okazały się tragiczne. Po tym, gdy zakończył uczyć swojego pierwszego (i jedynego) ucznia, rozszarpały go demony. Rzuciły się na niego w słoneczne południe na placu targowym Al-Haikk.
Bluźnierczy wolumin trafił w ręce przyszłego sułtana Jaffara. I to właśnie księga jest obwiniana za atak na Stary Świat. Wojna z Estalią zakończyła się krucjatą staroświatowego rycerstwa przeciw Arabii.
Necronomicon w Starym Świecie
Bluźnierczy wolumin trafia do Starego Świata „dzięki” rycerzom powracającym z krucjaty. Po pokonaniu sułtana jego skarby, w tym manuskrypt „Kitab Al Azif”, stały się łupem wojennym.
Wolumin trafił w ręce Theodoryka von Mittelschwert. To on, korzystając z arabskich jeńców, przetłumaczył tekst na język klasyczny i zmienił tytuł księgi na „Necronomicon”. Wykonano wiele kopii tego manuskryptu i coraz większa ilość osobników spragnionych tajemnej wiedzy mogła się z nim zapoznać.
Ilustracja z podręcznika „Zew Cthulhu”, ed. 5.5, str. 102
To właśnie „Necronomicon” jest w znacznej mierzy odpowiedzialny za wzrost liczby nekromantów i demonologów, który przypada w Imperium na okres Wieku Trzech Cesarzy oraz lata późniejsze. Dlatego też inkwizycja rozpętała prawdziwa wojnę przeciw temu bluźnierczemu woluminowi, widząc w nim ogromne zagrożenie dla istnienia nie tylko Imperium, ale i całego świata…
Współcześnie nie wiadomo ile jest kopii „Necronomiconu” w Starym Świecie. Mówi się, że jeden egzemplarz znajduje się w w skarbcu Wielkiego Teogonisty w Altdorfie – przykuty do ściany i zabezpieczony magicznymi pieczęciami. Ponoć jeden egzemplarz jest w Bibliotece Uniwersytetu w Nuln. Są i tacy, którzy twierdzą, że nawet Al-Ulryk posiada ów bluźnierczy wolumin.
Jednak wiedzę o tym bluźnierczym woluminie posiadają nieliczni. Dopytywanie się i szukanie informacji na temat tej księgi z pewnością szybko zwróci uwagę Inkwizycji, a może nawet tajnej policji cesarskiej.
Samo słowo necronomicon jest jeszcze bardziej bluźniercze i złowrogie niż imiona mrocznych potęg. Księga ta zawiera prawdę o wszechświecie. Prawdę, na którą ludzkość i inne rasy nie są jeszcze gotowe. Prawdę, na którą prawdopodobnie Stary Świat nigdy nie będzie gotowy…
Specjalnie nie podaję w tym wpisie opisu „Necronomiconu”. Każda kopia jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Zawiera dopiski i notatki poprzednich właścicieli. Może zawierać różne czary.
Mistrz Gry z pewnością powinien się zastanowić czy chce, aby w ręce Bohaterów Graczy wpadła ta księga. Jej dłuższe studiowanie grozi obłędem, a i postacie z pewnością poznają wiele prawd, które zmienią ich postrzeganie świata. Mogę się przekonać, że strach przed mrocznymi bóstwami to dopiero wstęp do kosmicznego horroru…
Bo każda prawdziwa fanowska strona musi mieć pochodnię!